Śląski doktor Dolittle. Można go spotkać w chorzowskim zoo

2018-12-18

Zwierzęta w Śląskim Ogrodzie Zoologicznym wymagają szczególnej opieki i troski. Dba o to Michał Załuski, lekarz weterynarii, który codzienne jest do ich dyspozycji. Opowiedział nam o swojej pracy i ciekawych sytuacjach, których był świadkiem podczas kilkuletniej praktyki weterynaryjnej w zoo.

Kinga była większa od Kizi. Dwie słonice jednak bardzo za sobą przepadały. I kiedy Kizi miała problemy z zapaleniem pęcherza, Kinga nie pozwalała jej zrobić zastrzyku. Porywała strzykawkę, a potem wyrzucała ją kilkanaście metrów dalej. Takich przykładów weterynarz ze śląskiego zoo zna kilkaset. Bo pod opieką doktora Załuskiego jest ponad trzysta gatunków zwierząt.

– Przede wszystkim zajmuję się profilaktyką. Odrobaczaniem, szczepieniami, wydawaniem suplementów witaminowo-mineralnych. Opiekuję się wszystkimi zwierzętami. Od ryb po słonie – tłumaczy Załuski. – Swoją pracę uważam za bardzo przyjemną, bo mam wśród pacjentów bardzo dużą różnorodność, jeżeli chodzi o gatunki – dodaje.

Weterynarz przyznaje, że najwięcej roboty ma z kopytnymi i małpami. Te zwierzęta najczęściej podlegają

urazom. – To zwykle urazy mechaniczne. Gady i ptaki mają z kolei najwięcej problemów metabolicznych – stwierdza Załuski. – Częstym kłopotem jest przekarmianie zwierząt przez zwiedzających. W tym miejscu apeluję o to, aby tego nie robić. W ten sposób tylko im szkodzimy – zaznacza.

181121RAF012

Załuski mówi, że w zoo wszystkie zwierzęta są uważane za groźne, dlatego, że są nieoswojone. – Stąd przebieg leczenia jest utrudniony. Problemy najczęściej zauważają pielęgniarze, którzy na bieżąco śledzą na przykład, czy dany osobnik normalnie spożywa pokarm – mówi. – Większość zwierząt przed badaniami znieczulamy. Musimy też dbać o bezpieczeństwo – dodaje.

Pan Michał ma też swoich ulubieńców. Jednym z nich jest lemur Fabia, który często potrafi być agresywny. Natomiast na Michała Załuskiego reaguje bardzo dobrze. – Zazwyczaj wiesza się na mnie. Bardzo mnie lubi – przyznaje.

Opieka nad zwierzętami w śląskim zoo bywa różnorodna. Zdarzają się momenty bardzo dobre, ale bywają też bardzo trudne. – Mieliśmy duży problem z wielbłądami i ich rozrodem. Jednak po intensywnej akcji poporodowej, udało nam się je uratować. Dziś są niezwykle wdzięcznymi podopiecznymi. Uwielbiają swoich pielęgniarzy i często się z nimi droczą. Mamy też ulubionego strusia, który próbuje przestraszyć naszą obsługę i trzeba go odganiać miotłami – tłumaczy. – Obecnie współpracujemy z instytutem w Berlinie. Chcemy doprowadzić do zapłodnienia in vitro nosorożców. Na razie pobrano komórki jajowe od samicy. Potem będziemy myśleć o przeprowadzeniu transferu zarodków. Dokładnie tak, jak to się robi u bydła – sumuje Załuski.

Czytaj również

Unsere Website verwendet Cookies, m.in. zu statistischen Zwecken. Wenn Sie nicht möchten, dass sie auf Ihrer Festplatte gespeichert werden, ändern Sie die Einstellungen Ihres Browsers. Mehr zum Thema...